Marcinkiewicz zrobił PO „niedźwiedzią przysługę”
„Super Express” poinformował, że Kazimierz Marcinkiewicz, były premier w rządzie PiS, wpłacił na konto PO 25 tys. zł. Choć to spora kwota, to strata wizerunkowa, jaką zafundował Platformie, kosztuje znacznie więcej.
Wygląda to trochę na paradoks, bo przecież darowizna na rzecz partii politycznej jest jej realnym wsparciem. Nie tym razem. Posunięcie Marcinkiewicza negatywnie wpływa przede wszystkim na wizerunek partii, który po ostatnich wydarzeniach i tak jest już mocno nadszarpnięty.
Dlaczego? Z trzech powodów. Po pierwsze. Kazimierz Marcinkiewicz, choć bardzo stara się to zmienić, to jednak wciąż jest kojarzony z rządami PiS, Jarosławem Kaczyńskim i Antonim Macierewiczem. Wspierając PO podważa w istotny sposób ideowość i program tej partii, który dotychczas był kreowany jako biegunowo opozycyjny wobec programu PiS. Byliśmy już świadkami podobnych transferów ludzi z PiS do PO i nigdy nie wpływało to korzystnie na wizerunek Platformy. Tym razem jednak mowa o premierze, czyli twarzy-symbolu opozycyjnego rządu – a to ma istotne znaczenie.
Po drugie. Marcinkiewicz wspierając PO, daje wyborcom wizerunkowy sygnał, że partia kierowana przez Ewę Kopacz to taki trochę „sklep polityczny”, w którym za odpowiednią kwotę można próbować kupić sobie albo miejsce na liście wyborczej, albo stanowisko, albo uzyskać jakieś inne korzyści. Podobną „transakcję” widzieliśmy w przypadku Michała Kamińskiego, którego żona przekazała darowiznę na rzecz partii, po czym został on zatrudniony w kancelarii premiera. Tego typu wątpliwe moralnie „polityczne biznesy”, realizowane w dodatku w sposób w pełni jawny (wpłaty na rzecz partii politycznej są jawne), fatalnie wpływają na ocenę całej formacji, która w dodatku od dawna ma wizerunkowe problemy.
I na sam koniec. Kazimierz Marcinkiewicz, po licznych wątpliwościach, które wokół niego i jego życia prywatnego narosły (o czym w dodatku chętnie informował media); po występach telewizyjnych, w których dał się poznać jako wesołkowaty, udający młodzieńca, mocno zagubiony i nie za bardzo orientujący się w rzeczywistości politycznej starszy pan – nie jest wartością, która mogłaby dziś przynieść Platformie jakąkolwiek korzyść. Jest wręcz przeciwnie, bo już przyniósł jej potężną stratę, czego dowodem jest wpłacona na konto partii spora darowizna.
Bardzo lubię jak b. Premier przyznaje się ,że Służby Specjalne rządziły zamiast niego. Brawo, Panie Marcinkowski.