Merkel mówi, cała reszta ma słuchać
Z pewną nutką optymizmu patrzę na reanimację „Grupy Wyszehradzkiej”, praktycznie poddanej eutanazji przez poprzedników.
Na razie Grupa uzgodniła – i twardo broni – wspólnego stanowiska wobec kwestii uchodźców, co wywołuje histeryczne wręcz reakcje za Odrą. Powoływanie się przez niemieckich komentatorów na demokrację i „wspólne europejskie wartości” brzmią mało przekonująco zwłaszcza, gdy przypomnimy sobie tryb podejmowania decyzji w tej sprawie w sposób absolutnie autorytarny przez Panią Kanclerz. Cała reszta ma słuchać.
Są już pierwsze efekty tej „głęboko przemyślanej” strategii Angeli Merkel: w Niemczech rośnie w siłę eurosceptyczna partia AfD, która ma szansę po wyborach stać się trzecią siłą polityczną nad Szprewą, zaś we Francji wybory regionalne właśnie wygrał Front Narodowy Marie le Pen. W rozmiarach zwycięstwa formacji Jarosława Kaczyńskiego w naszym kraju także jest cegiełka niemieckiej Kanclerz.
Mam nieśmiałą nadzieję, że także w innych sprawach Grupa Wyszehradzka będzie przemawiała jednym głosem – chodzi mi zwłaszcza o politykę wobec Rosji, gdzie nasi sąsiedzi wolni są od właściwej naszym politykom maniakalnej wręcz rusofobii, chociaż patrząc ostatnio na obłąkańczą walkę z pomnikami żołnierzy Armii Czerwonej, pewnie zbyt wiele sobie wyobrażam.
To co mówi Merkel wykonuje Tusk. I wykonywał od wielu lat. Zlikwidował Polski przemysł podczas gdy Merkel rozkręcała niemiecki. Kiedy za to odpowie?