Co się stanie, gdy cienka granica przyzwoitości zostanie przekroczona? Następuje fala krytyki, która to rozwodniona licznymi hasłami uspokajającymi, staje się kolejnym punktem w akceptacji ideologii, z którą nie każdy się musi zgadzać. Przymus do akceptacji jest niczym innym jak tylko CZYNEM KARYGODNYM. Z czynem zaś karygodnym, złem w czystej postaci mamy do czynienia w sytuacji opisywanej w tym artykule.

Dnia 30.05.2015r. ulicami Gdańska przeszedł marsz równości liczący według różnych stron internetowych od 400, 800 do 1500 osób. Poza utrudnieniami w komunikacji miejskiej, grono młodych ludzi wyraziło swoje poglądy na tematy ich interesujące, zintegrowało się z ludźmi podobnymi ideologicznie, wysłuchało przemówień organizatorów oraz gości i uczestniczyło w przewidzianych na okazje marszu, eventach. Sprawa odeszłaby niechybnie w mroki niepamięci, gdyby nie zdjęcie opublikowanie 31.05.2015 r. na portalu Facebook przez nauczycielkę gdyńskiego III Liceum Ogólnokształcącego, Panią Aleksandrę Hołubowicz

Twierdzi ona, że na Marsz Równości została wysłana reprezentacja III LO w Gdyni i to za zgodą grona pedagogicznego oraz uczniowskiego. Sprawa jest o tyle ciekawa, że sądząc po licznej krytyce, komentarzach ze strony uczniów, mało który z nich wiedział o tego typu przedsięwzięciu. Pytanie jest następujące, jak można wysłać delegację, reprezentującą interesy szkolne, w tym i uczniowskie, gdy świadomość o udziale szkoły w tego typu przedsięwzięciu na rzecz LGBT była bliska zeru? Nie mówiąc już o tym, że Pani Aleksandra podpina całe wydarzenie pod walkę o prawa człowieka

Można dostać zawrotu głowy od wydarzeń minionego okresu. Cenzura, czyli brak książki Wojciecha Sumlińskiego „Niebezpieczne Związki Bronisława Komorowskiego” na czas wyborów prezydenckich na półkach sklepowych, była sprawą interesującą, ale czy godną sumienia człowieka nowoczesnego jest próba „wciskania” postaw sprzecznych i to uczniom cieszącego się dobrą renomą liceum?

Łukasz Denisiuk