Olimpiada szachowa
Wydarzenia rangi olimpiady, jeśli nie dotyczą „piłki kopanej”, naszych mediów nie interesują. Stąd kompletny brak informacji o tym, co dzieje się w Norwegii. A tam, w miejscowości TromsØ (położonej za kołem podbiegunowym) od kilku dni trwa szachowa olimpiada.
Grają i panie, i panowie. Polskie reprezentacje grają ze zmiennym szczęściem, przy czym panie, tradycyjnie, zajmują pozycję nieco lepszą niż panowie.
Po dziewięciu rundach nasze szachistki zgromadziły 14 punktów meczowych (22 punkty z 36 możliwych do zdobycia) i współdzielą miejsca od czwartego do siódmego. Na dwie rundy przed końcem zachowują realne, acz niewielkie szanse na medal. Prowadzą Rosjanki.
Panowie zgromadzili do tej pory 13 punktów meczowych (25 z 36). Dzielą miejsca od ósmego do dwudziestego. Panowie także, przy sprzyjających okolicznościach i koniecznej dozie szczęścia, mogą jeszcze pokusić się o medalowy sukces.
Na dwie rundy przed końcem prowadzą Chińczycy i Francuzi, mający po 15 punktów meczowych. Dla mnie największą sensacją jest stosunkowo słaba gra Rosjan i bardzo wysoka pozycja Francuzów. Szkoda, że informacji o postawie polskich szachistek i szachistów niewiele można się dowiedzieć z polskich mediów. Zainteresowanych szczegółami odsyłam np. do strony chess24.com.